LovelyAngel
__anarco_SkinHead____
Grupa: ALF & RASH
Postów: 916
Dołączył: 15-July 04
Skąd: Neverland Nr użytkownika: 37
Organizacja: Rude Boys Social Club
Jabber Id: lovelyangel@jabber.papla.pl
Poglądy Polityczne:Cenzura!
|
Już rok jesteśmy w Unii Europejskiej. Cebula, jaja wiejskie i polskie drogi Nie taka zmiana straszna... Gdy pracownicy nie widzą dużej zmiany, to się jej nie boją Metodą małych kroczków prosto do celu.
Pracownicy boją się wielkich zmian w firmie więc szefowie boją się te zmiany wprowadzać. A wielkie zmiany wcale nie muszą być takie straszne. Ba, w ogóle po pewnym czasie się ich nie zauważa...
Rok temu Polska weszła do Unii Europejskiej. To była duża zmiana. Wiele „szumu” w mediach i dyskusji ją poprzedziło. Pewnie zasłuży na nie jeden rozdział w podręcznikach historii
Już rok jesteśmy w Unii Europejskiej. Jak wiele osób pamiętało o tej rocznicy?
Muszę się przyznać, że o niej zapomniałem. Zaczął się długi weekend, wsiadłem do samochodu i ruszyłem na majówkę. Wtedy właśnie przypomniałem sobie o rocznicy. Właściwie przypomniało mi o niej radio.
Polskie jedzenie jest smaczne – w przeciwieństwie do wędlin produkowanych w Unii – te choć wyglądają atrakcyjnie smakują jak wióry – słuchałem podsumowań o plusach i minusach naszego członkostwa w Unii. Przypomniał mi się znajomy Niemiec, który właśnie przyjechał do Polski z lodóweczką samochodową - pustą. Pełną zamierzał przywieźć do Niemiec - pełną kiełbasy polskiej.
Poza wędliną też same superlatywy. Polscy pracownicy w Unii są witani z otwartymi rękami – mówił spiker – Polscy budowlańcy są poszukiwani w Anglii. Miejscowi są drożsi. A Polacy nie dość, że tańsi, to wcale nie ustępują Anglikom fachowości. Eksporterzy nie narzekają. Granic nie ma. Można wyjeżdżać bez paszportu. Ludzie przyjeżdżający do Londynu mówią, że wreszcie czują się jak prawdziwi Europejczycy, a nie jak obywatele drugiej kategorii. Do Polski płyną, a właściwie powinny płynąc unijne pieniądze.
Słuchałem tych wszystkich superlatyw o polskim wejściu do Unii i sobie rozmyślałem o tym jak wiele się zmieniło przez ostatni rok. Jedna mi tylko rzecz przeszkadzała popaść w samozachwyt nad naszą ojczyzną: Drogi, po których jechałem jakoś tak nie wyglądały na unijne.
Cebula, jaja i polskie drogi.
Nie tylko zresztą one. Jak się tak przypatrzyłem mijanym miasteczkom i wioskom, to w zasadzie nie zauważyłem jakiejś drastycznej różnicy, czegoś co by wyraźnie wskazywało, że oto od roku jesteśmy częścią wielkiej europejskiej ojczyzny.
Przy drogach nadal kwitnie sprzedaż cebuli i jaj wiejskich. A na drogach nadal dziury, wypadki i pijani kierowcy.
Sądząc po liczbie wypadków, które telewizja pokazała 3 maja, aż dziwne, że nikt nie zaproponował zmienić rocznicy Konstytucji 3 maja w dzień bez samochodu. Niektórzy kierowcy tak przejęli się jakością dróg, że szukali sposobów, by się znieczulić, by nie czuć tych wybojów i dziur. Mój znajomy z Niemiec, ten sam, co to przyjechał z pustą lodóweczką samochodową, gdy usłyszał, ilu pijanych kierowców zatrzymała policja w ten weekend, złapał się za głowę. Ale szybko wytłumaczyliśmy mu, że gdy ma się takie drogi, to na trzeźwo nie idzie jechać...
W sumie więc porównując pierwszą rocznicę wejścia do Unii z latami poprzednimi na pierwszy rzut oka zmian nie widać. W zeszłym roku to przynajmniej wisiały flagi unijne, a dzisiaj czy ktoś widział gdzieś w ten weekend flagę z gwiazdkami?
Zaczęło mnie nurtować pytanie: Czy jeżeli ktoś by nie wiedział, że Polska jest w Unii, to czy jadąc po naszym kraju rozpoznałby, że jesteśmy częścią tej wielkiej europejskiej rodziny?
Nie taka zmiana straszna jak ją malowali.
Okazuje się, że zmiana, która wydawała się tak kontrowersyjna, budziła tyle emocji, tyle dyskusji, tyle padało głosów za i przeciw, że przeciętny człowiek już tracił orientację, wcale nie okazała się taka bolesna. Śmiem nawet twierdzić, że przeciętny Polak, który pracuje od rana do wieczora, zmiany tej już nie zauważa, a gdyby nikt mu nie przypomniał, że mija właśnie pierwsza rocznica wejścia do Unii, to i zapomniałby już o tym fakcie.
Wejście Polski do Unii, to kolejny przykład na to, że zmiana, jakkolwiek strasznie przez niektórych przedstawiana straszną się nie okazuje, bo ludzie po pewnym czasie zapominają, że w ogóle nastąpiła.
Jesteśmy w Unii i co z tego? Nawet podwyżka VAT w budownictwie już nie straszna. Co z tego, sprzedawcy materiałów budowlanych doliczają 22 % podatku, skoro można kupić materiał z usługą i zapłacić tylko 7 %?
Jaki z tego całego rozważania morał dla zarządzania Twoją firmą?
Ludzie przyzwyczajają się do zmian, jeżeli te następują w sposób ewolucyjny. Wtedy traktują je jak coś normalnego. Jakby się nic nie zmieniło.
Gdyby przed wstąpieniem do Unii nie było tej całej burzy w mediach, to część osób w naszym kraju nawet pewnie nie byłaby świadoma, że jesteśmy częścią Unii.
Ludzie boją się zmian radykalnych. Ludzie nie boją się zmian ewolucyjnych.
Zmiany ewolucyjne choć - na pierwszy „rzut oka” - niedostrzegalne, tak naprawdę zmieniają nasze życie. Tyle, że wszyscy zdążą się przyzwyczaić do nowego i po pewnym czasie zapomną, jak było przedtem. Ewolucyjna zmiana jest najlepsza, bo nie budzi oporu. Paradoks? Nie, natura ludzka.
Wprowadzając zmiany w swojej firmie stosuj metodę małych kroków. Przed przystąpieniem do wprowadzania zmian nie rób burzy. Nie podkreślaj doniosłości zmiany. Nie podkreślaj tego jak wiele się zmieni. Nie podkreślaj, że zmiany są nieodwracalne.
Budując taką atmosferę nie motywujesz ludzi do większego wysiłku. Tylko niepotrzebnie ich stresujesz.
Bo ludzie panicznie boją się nie samej zmiany, ale tego, że zostaje naruszone status quo. Status quo, do którego przywykli. Samej zmiany zwykle nie są do końca świadomi. Ale sam fakt, że coś zmieni się potęguje u nich lęk, że na pewno będzie gorzej.
Gdy coś się będzie zmieniało powoli, bez rozgłosu, to Twoi pracownicy szybciej to zaakceptują.
Powiesz nie masz czasu na powolne zmiany? To Cię zapytam: Dlaczego każdego dnia nie wprowadzać jakiejś jednej drobnej zmiany, ulepszenia? Na tyle małego, że ludzie się do niego łatwo przyzwyczają i na tyle dużego, że pociągnie za sobą dalekosiężne zmiany po pewnym czasie. Wtedy pracownicy łatwiej się do takich zmian zaadaptują i nie będą one dla nich strasznie.
Duża zmiana rzadko kiedy jest bardzo szybka. Trzeba ją dogłębnie przemyśleć, zaplanować, umiejętnie wdrażać w życie i cały czas walczyć z oporem podwładnych.
Aby upewnić się, że wprowadzane zmiany, nawet te drobne nie spotkają się z negacją Twoich pracowników przestrzegaj 5 poniższych zasad:
1. Pozwól swoim pracownikom kontrolować proces zmian. Ludzie zwykle postrzegają wszelkie zmiany jako coś, co przyszło „z góry”, zostało wprowadzone przez dyrekcję, bez ich wiedzy i woli. Dlatego właśnie widzą w nich zagrożenie. My, Polacy, dobrze znamy powiedzenie: „nic o nas bez nas”. Historia ostatnich wieków pokazała, jak wiele decyzji dotyczących naszego kraju podejmowano za naszymi plecami. Wiemy również, jak mało dobrego z nich dla nas wyniknęło. Dlatego, gdy jakakolwiek zmiana ma być wprowadzona w Twoim zespole, odpowiednio wcześnie zaangażuj pracowników w cały proces. Poproś ich o konsultację, aby poczuli się współautorami zmian. Nie rób jednak konsultacji na pokaz, na zasadzie: wy mówcie co chcecie, a my i tak już podjęliśmy decyzję.
2. Pozwól im odkryć, dlaczego zmiany są potrzebne. Menedżerowie często nie dostrzegają, że to co dla nich jest jasne i oczywiste, dla pracowników wcale takie być nie musi. Jeżeli Ty wiesz, że zmiany są konieczne, to wcale nie oznacza, że wiedzą to Twoi pracownicy. Oni często nawet nie dostrzegają problemów, które wymagają rozstrzygnięcia dzięki planowanym zmianom. Jeżeli więc widzisz potrzebę zmian, to przekaż tę wizję swoim ludziom.
Nie staraj się jednak być sprzedawcą, który na siłę próbuje przekonać klienta, że oferowany mu produkt jest dla niego najlepszy. Jeżeli Twoi pracownicy nie widzą potrzeby zmian, to pomóż im samym zdiagnozować problemy trapiące Wasze przedsiębiorstwo i poproś ich o sugestie, co trzeba poprawić, by funkcjonowało ono właściwie. Dzięki temu uzyskasz pewność, że wszyscy w firmie dostrzegają i rozumieją jej problemy i widzą, co trzeba zrobić, by je wyeliminować.
3. Rozwiej wątpliwości. Nie powinno Cię dziwić, że pracownicy są niepewni, co ich czeka. Boją się ryzyka, nie wiedząc dobrze co jest za drzwiami, które muszą przekroczyć. Żeby rozwiać ich wątpliwości, musisz bardzo dużo czasu poświęcać na rozmowy. Dziel się na bieżąco posiadanymi informacjami, rób to zaraz po tym, jak je otrzymasz. Największym błędem menedżerów jest czekanie aż zakończy się planowanie zmian, aż wszystkie decyzje zostaną podjęte, by dopiero wtedy z radosnym uśmiechem na twarzy ogłosić je pracownikom.
Musisz zaznajamiać ludzi z każdą zmianą powoli i odpowiednio wcześniej, by zdążyli się do niej przyzwyczaić. Okazuje się, że często sam upływ czasu potrafi rozwiać pojawiające się wątpliwości. Człowiek musi się po prostu oswoić ze wszystkimi nowymi rzeczami.
4. Nie neguj starych rozwiązań. Gdy wprowadza się coś nowego, to pracownicy przyzwyczajeni do starego porządku mogą odebrać to jako krytykę tego, co robili do tej pory. A przecież nikt nie lubi, gdy przekreśla się cały jego dorobek i doświadczenie. Pamiętaj więc, aby pokazać wszelkie zmiany w odpowiedniej perspektywie. Dbaj, by pracownicy nie czuli się anachroniczni i niekompetentni, ale raczej elastyczni i nowocześni – tacy, którzy umieją dostrzec potrzebę zmian. Musisz więc wytłumaczyć im, że ciągle zmieniają się wymogi i powstają nowe technologie. To, co robili dawniej, było dobre, ale teraz, by dotrzymać kroku konkurentom, trzeba dokonać zmian. Postaraj się przy ich wprowadzaniu wykorzystać doświadczenie swoich pracowników.
5. Pomóż pracownikom zaadaptować się do nowych warunków. Równie ważne, jak przygotowanie pracowników do zmian, jest ułatwienie im zaadaptowania się do nich. Pojawienie się nowych technologii, nowych struktur czy nawet nowych współpracowników zmusza nas do dostosowania się, które często jest równoznaczne z wykazaniem się nowymi umiejętnościami. To natomiast niesie ryzyko, że nie poradzimy sobie w nowej sytuacji. Ktoś, kto ma wyrobioną dobrą reputację, boi się okazać niekompetentnym. Dlatego ważne jest, abyś stworzył pracownikom takie warunki pracy, by nie bali się eksperymentować, by wiedzieli, że nawet jak popełnią błąd, nikt ich za to nie ukarze. Możesz również, jeśli uznasz to za przydatne, wysłać ich na odpowiednie szkolenia.
Pracownicy muszą też mieć pewność, że w każdej chwili możesz służyć im radą i pomocą. Tym bardziej staraj się doceniać ich wysiłek, chwalić każdy najdrobniejszy nawet sukces w stosowaniu nowych wzorców, technik czy urządzeń. Niekoniecznie musisz nagradzać ich finansowo. Wystarczą małe, bezpośrednie nagrody – publiczne podziękowanie czy kolacja. Postaraj się „przyłapać” swoich ludzi na robieniu czegoś dobrego i często ich chwal. To spowoduje, że uwierzą w siebie i łatwiej zaadaptują się do nowych warunków.
Świętuj kolejne rocznice wejścia Polski do Unii Europejskiej... ... i wprowadzaj zmiany.
Nie nadając im rozgłosu. Nie głoś dużych słów, nie mów, że będą duże zmiany. Ale ciągle zmieniaj, metodą małych kroczków, najpierw zmieńcie jedną rzecz, potem następną.
Żyjemy w świecie, w którym wszystko ciągle się zmienia, ale nikt nie musi wiedzieć, że jest to akurat duża zmiana. Ot pewna innowacja, ot pewne ułatwienie, nowa technologia, nowa procedura.
A zobaczysz, że ludzie się przyzwyczają i po pewnym czasie zapomną, że kiedyś było inaczej.
Na zakończenie pytanie podchwytliwe: Od ilu lat Polska należy do Sojuszu Północno-Atlantyckiego? Pamiętasz? A to też była duża zmiana...
Pozdrawiam Daniel Sukniewicz
***
--------------------
|