A to odpowiem dosc z dziwnej strony...
Jestem wspoltworca Bromberg Bike Hooligans, mam rowniez kontakt z Warsaw Car Killers. Moj udzial w BBH jest juz raczej sporadyczny, gdyz osiadam raczej kilkaset kilometrow glebiej, na poludnie Polski... ale jestem cholernym regionalnym szowinistyczna swinia, i zwyczajnie kocham moje miasto - jasne, ze nie budynki!
Swoja opowiastke zamiescilem juz na ten temat na liscie anarchizm.pl; zainteresowanych odsylam wlasnie tam. Czy moglbym cos dodac...
Jasne, ze tak, bo padlo wiele konstruktywnych definicji, ktore mnie ucieszyly, bo nie musze sie z kims debilnie uzerac, jak np. na forum punkrock.pl...
Oto i opowiastki czesc dalsza...
Polskie Masy Krytyczne znacznie roznia sie od ich zagranicznych odpowiednikow... dobrze to, czy nie dobrze... kwestia sporna. Glownie chodzi o ich pokojowo-usypiajacy schemat. Dla jednych fajnie, dla drugich mniej fajnie, bo nie zmienia to kompletnie niczego; a jezdzic to mozna sobie w wiekszej grupie np. nad jezioro...
Mam samochod, ale nie siedzialem za kolkiem od lat; poza tym, zdanie prawa jazdy w moim przypadku bylo gwarancja zdania do nastepnej klasy... a wiec z przymusu... ale sam wybralem taki charakter szkoly, wiec spoko.
Jezdzilem wiele lat samochodem, poza tym, wieloma innymi pojazdami samobieznymi... ale nie o to tu chodzi... chodzi o to, ze nawet ludzie z tzw. "radykalnego srodowiska" (troche to glupio brzmi, bo taki ze mnie radykal, ze muchy nie jest w stanie skrzywdzic... ale niech ta nazwa juz bedzie!) sa w stanie poznac kulture panujaca na asfalcie.
Co do podatkow, o ktorych tu mowa... w pelni popieram Klapka, bo ma 100% racje; dodalbym tylko, ze podatki spoko, ale tylko dobrowolne!
Coz, poswiecilbym jakas czesc moich zarobkow na budowe sciezek rowerowych (nie jezdnii!!!), czemu nie - ale jakos ich wykonania, zle oznakowanie, wyboje, wysokie progi podczas schodzenia ze sciezki na asfalt - i odwrotnie dyskwalifikuja moj udzial w takim badziewiu jakie sie tutaj w Polsce robi, i nazwywa sie to "inwestycjami ekologicznymi".
Na liscie Anarchizm.Pl pochwalilem Holandie, i robie to tutaj - powinnismy sie wiele od tego kraju nauczyc, jesli chodzi o sciezki rowerowe!
Sadze, ze gdyby kultura kierowcow bylaby inna... inne byloby zachowanie rowerzystow! Strach jezdzic nawet po sciezkach rowerowych, bo i tam rowerzysci moga byc potraceni, nie wspominajac o zaparkowanych samochodach na sciezkach rowerowych...
Pamietam jeden z numerow amerykanskiego "Green Anarchism" z jakies 8, 9 lat temu... tam takie samochody zwyczajnie uszkadzano; i nie jest to glupie rozwiazanie.
Jesli ktos zrobi kupke pod moim domem, to wezme taka kupke w dlon i wymaze kolesiowi nia twarz... niech poczuje smak utrudnien zycia takimi jak on... pan przestworzy, ktoremu bezkarnosc pozwala doslownie na wszystko.
Jasne, kierowca jest rozny, tak jak rozni sa ludzie... tak samo rozny jest "rowerowy gansteryzm". Dla jednych to cos romantycznego, taki romantyczny "rewolwerowiec" na swoim metalowym rumaku... dla innych to zwykla dewastacji... dla tego wlasnie ten temat zostawilem otwarty.
A co sam o tym sadze?
Jestem rowerowym gansterem... ale to brzmi.
Jak wspomnialem, wspolstworzylem BBH... i nie uwazam to za nic zlego; nie poluje na kierowcow... ale odpowiadam chamstwem na chamstwo; w moim przypadku tak wlasnie to wyglada.
Postaram sie do dyskusji zaprosic ludzi z Warsaw Car Killers... po nazwie wynika, ze moga byc bardzo "radykalni"... ale z tego co czytam, to wszyscy jezdzicie na rowerach, ale raczej nie spotkaliscie sie osobiscie z tym tematem. Sadze, ze powinni oni przedstawic swoja opcje... znajde tylko adres e-mail...
Jak dla mnie, temat jest otwarty, otwarty zawsze bedzie... bo przeciez, kazdy z nas uczy sie od innych... i wcale nie jest powiedziane, ze nie stworze na poludniu Polski np. "Peace Bike Corporation"...
Mam juz tam nowych Przyjaciol, ktorych czasem widuje... hehe, rzadko... ale bedzie czesciej, zapewniam.
Pozdrawiam,
Cri de Pagan Coeur