Sluzba Pracownicza.
Byla taka lacinska maksyma, ktorej to kiedys sie nauczylem, ale z czasem nagromadzenia sie znacznej ilosci informacji... maksyma mi uleciala...
Na polski jezyk, brzmialaby ona tak: "nie znajomosc prawa szkodzi".
I co w prawie jest anarchistycznego, skoro prawo stanowione jest przez panstwo? Ano nic z grubsza biorac.
Jednakze, zniesienie panstwa jest niemozliwe - w trybie natychmiastowym. W swiecie obecnym, zniesienie panstwa, jako instytucji jest niemozliwe. Mozliwa jest natomiast minimalizacja jego szkodliwosci na obywateli... ale dajmy na to, ze panstwowosc zostala obalona...
Mamy samorzadnosc anarchistyczna w jakims tam kolektywie XYZ. Ow kolektyw dajmy na to, ze jest kolektywem stricte anarcho-syndykalistycznym... to czy on nie bedzie kierowal sie ustalonymi prawami, w tym i prawami pracowniczymi? Czy jest to powrot do panstwowosci? Hmm, to watek na inna dyspote... o roli panstwa, o poczatkach panstwowosci, o archetypach kultury... eeeee... moglbym sie pochwalic... albo i nie... albo, w sumie to powiem, jesli kogos interesuje "prawo pierwotne" to polecam ksiazke mojego wujka.
"Prawo prymitywne".
Wracajac do realizmu... Zyjemy sobie w panstwie... a jak to w panstwie... bic sie trza o swoje prawa, bo ustawy swoje, realia swoje... i dlatego, polecam pismo "Sluzba Pracownicza".
-
http://www.sluzbapracownicza.gov.plOngis wydawano podobne pismo, ale tytul wylecial mi z glowy; ewidentnie staje sie juz wapniakiem.
Ludzie nie potrafia walczyc o swoje, ciezko wypracowane... ich stacona energia, emocji, witalnosc szlag bierze, bo cechuje ich obojetnosc, nieznajomosc wlasnych praw, nie wspominajac o niegodziwym uczuciu do samego siebie. Zycie uczy nas niestety tego, abysmy byli produkcyjnymi pionkami, bez uczuc, jakis wyzszych pragnien... bez wartosci dla samych siebie. Pewna osoba powiedziala mi kiedys, kiedy czulem sie podle: "... ty chyba nie kochasz samego siebie?".
W tym momencie zacisnalem piesci i zaczalem przestawiac gory i rozbijac w proch wszelkie przeciwnosci, nie bojac sie juz ataku toczacych sie w jadzie przeciwnikow.
Ta publikacje polecam glownie dla tych, ktorzy pewnego dnia budza sie z reka w nocniku i nie wiedza co ze soba zrobic.
Acha... chcialbym jeszcze dodac, ze w Bydgoszczy istnial punkt informacyjny o "prawach pracowniczych".
Ten punkt byl kiedys czescia ogolnopolskiej akcji pracowniczej... ale wszystko ucichlo z czasem... i to jest dziwne... ze po ciszy jest burza... nie po burzy... cisza...
Pozdrawiam,
Sniety! Oi!