Help - Search - Member List - Calendar
Full Version: W pierwszomajowym pochodzie
Forum Anarchistyczne > Anarchizm > Anarchizm Ogólnie > Historia
Dr.Wycior
artykuł pochodzi z kwietniowego numeru Nowego Robotnika

„A przede wszystkim bierzmy wszyscy udział w demonstracyi majowej, gdyż ona ma na celu pokazanie rządowi i pracodawcom, że robotnicy świata całego żądają 8 godzinnego dnia roboczego”
Cytat z broszury „Pierwszy Maja” z 1895 roku

W pierwszomajowym pochodzie

Barbara Misiak

14 lipca 1889 roku z okazji setnej rocznicy Rewolucji Francuskiej odbył się w Paryżu kongres partii robotniczych, w czasie którego zdecydowano o ustanowieniu święta solidarności robotniczej. Wyznaczono go na dzień pierwszego maja, aby uczcić brutalnie stłumiony strajk 1 maja 1886 roku, gdy ponad 500 tysięcy pracowników z Chicago, Detroit, Baltimore, Waszyngtonu, Filadelfii, San Francisco zażądało wprowadzenia 8 godzinnego dnia pracy.

„Ma być obrany dzień dla dorocznego urządzania wielkiej manifestacji ludowej; w tym dniu umówionym robotnicy wszystkich krajów i wszystkich miast powinni zamanifestować wobec władz swe żądanie co do zaprowadzenia ośmiogodzinnego dnia pracy oraz żądanie spełnienia wszystkich w ogóle uchwał międzynarodowego Kongresu Paryskiego. Tym dniem umówionym stał się Pierwszy Maj! Międzynarodowy dzień walki, braterstwa i solidarności klasy robotniczej” – czytamy w ówczesnej ulotce.
W krajach cieszących się polityczną niezawisłością organizacje robotnicze wśród walk społecznych zdobyły prawo do legalnych obchodów. Zdecydowanie gorzej przedstawiała się sytuacja robotnika polskiego, nad którym władze rozciągali nie tylko kapitaliści, ale również zaborcy: austriacki, rosyjski, pruski.

Pierwsze obchody światowe odbyły się w 1890 roku. Mimo sporych utrudnień uczestniczyli w nich także polscy robotnicy. W Galicji w obchodach 1 maja wzięło udział 5000 ośób, w cztery lata później było ich już 30.000! W Królestwie Polskim rząd carski usiłował siłą zmusić robotników do pracy 1 maja. Strzelano do manifestujących w 1891 roku w Żyrardowie, a mimo to w roku następnym w Łodzi robotnicy nie stanęli do pracy. Ich demonstracja odbyła się pod hasłem skrócenia „dniówki” oraz podwyższenia głodowych pensji. Zginęło wówczas 46 osób, a przeszło 200 zostało rannych. Krwawo tłumione pierwsze obchody nie załamały ducha walki, stały się bodźcem do dalszych wystąpień. Efektem był rok 1894, gdy liczba świętujących sięgnęła 30.000.

Na Śląsku również pierwsze uroczystości majowe odbyły się w 1890 roku (w Bielsku i Białej). Mimo terroru i spadających na robotników represji nie stawali oni tego dnia do pracy. W 1892 roku Śląsk obiegła odezwa: „Na Śląsku ludzie mrą z głodu. Proletariat polski cierpi srożej od innych. Więcej ma on też powodów, by wznieść okrzyk: Niech żyje 1 Maja!”. W czasie obchodu majowego 1894 roku robotnicy nawoływali: „Niech w tym dniu staną bezczynnie fabryki i kopalnie”. A gdy w roku 1895 zabroniono wszelkich wystąpień, nieznany górnik wywiesił czerwony sztandar na szczycie najwyższego drzewa w Zaborzu - dzielnicy Zabrza. Mimo obiecywanych nagród sztandar nie miał kto zdjąć sztandaru.
Następne lata poświęcone były działalności uświadamiającej i organizacyjnej. Każdy dzień 1 maja stawał się przeglądem sił, hasłem do nowych wystąpień – w Warszawie, Łodzi, Białymstoku, Zagłębiu, Śląsku. Ustaliła się też tradycja – mimo gróźb prześladowań, aresztowań i bicia robotnicy w tym dniu nie pracowali.

Pamiętna była warszawska manifestacja 1900 roku, obchodzona w niedzielę 29 kwietnia. Zapowiedzianą licznymi ulotkami akcję urządzono w Alejach Ujazdowskich, gdzie na piątą popołudniu zaczęły nadciągać tłumy, które carski gubernator postanowił rozpędzić przy pomocy wojska i policji. Do starcia doszło pod restauracją „Sanssouci”, kilka tysięcy osób trafiło do aresztu. W świadomości warszawian niedziela ta przetrwała jako „bitwa pod Sanssouci”. Równie pamiętne były obchody 1905 roku. 1 maja cała stolica zamarła, stanęły pociągi, tramwaje, dorożki zniknęły z ulic, a sklepy pozostały zamknięte. Alejami Jerozolimskimi ku centrum szedł olbrzymi pochód robotników. Oddziały carskie zorganizowały zasadzkę na demonstrantów, osaczeni ze wszystkich stron bezbronni ludzie nie mogli uciekać. Masakra ta szybko znalazła odwet – huk bomb rozlegał się nie tylko w Warszawie, ale i innych miastach.

Po odzyskaniu niepodległości idea święta robotniczego nie zaginęła. Podczas obchodów majowych pojawiały się postulaty socjalne, uparcie powtarzano hasło skrócenia czasu pracy. W czasie wielkiego kryzysu gospodarczego wzmogły się nastroje rewolucyjne. W miarę komplikowania się sytuacji politycznej wytoczono slogan walki z władzą, a tuż przed II wojną światową pojawiały się hasła antyfaszystowskie i antywojenne: „W dniu 1 Maja musi się rozlegać na ulicach Górnego Śląska potężny głos demonstrujących mas: Precz z krwawym rządem sanacyjnym! Precz z wojną imperialistyczną”.

II wojna światowa była czasem, kiedy zanikły wszelkie jawne obchody świąteczne. W warunkach zmagań z okupantem hitlerowskim 1 maja nabrał nowych cech. W majowe święto 1943 roku odezwy lewicy głosiły: „Niech żyje Pierwszy Maja, dzień walki z najeźdźcą hitlerowskim”. Na Śląsku święto upamiętniały akcje bojowe Gwardii i Armii Ludowej. Szczególnie pamiętny był rok 1944, gdy równocześnie przeprowadzono akcję wykolejania pociągów niemieckich na Śląsku, w Zagłębiu i pod Chrzanowem. W kilka dni po tych działaniach ukazała się odezwa Polskiej Partii Robotniczej: „Bracia Ślązacy! Idziemy do walki o Polskę wolną, suwerenną i demokratyczną”.

Ważne było majowe święto 1945 roku, gdyż zbliżał się koniec wojny i po raz pierwszy ludzie wyszli swobodnie na ulice. W okresie Polski Ludowej święto pierwszomajowe zmieniło swój charakter - zostało upaństwowione i nabrało cech oficjalnych. Wytworzył się ceremoniał państwowych obchodów politycznych z udziałem najwyższych władz, pochodem, defiladą, demonstracją osiągnięć i wierności idei „socjalizmu”. Gdzieś wśród tych oficjalnych obchodów zaginęła piękna idea. A może wróci...
Guest_gru'da_*
Na ten temat : Polecam książke pod red. A. Garlickiego "Pierwsze maje" Warszawa 1984
k@cap
No wiec drodzy krytycy Pinocheta,mam pytanie.Ile ludzi zginelo podczas rewolucji francuskiej?
czerwono-czarny
Duzo i co z tego? Rewolucja Francuska nie była cacy dlatego, ze mordowano klechów/baronów itp tylko bo obalono tyranie.
Wiem ze smierc to smierc - niezlaezne w imie czego, ale jest jednak róznica miedzy Francuzami, którzy (krwawo) obalili tyranie bo nie mogli juz zniesc jej represji/głodu/morderstw, a Pinochetem, który wymordował 3 tys komunistów/lewicowców/zwiazkowców/działaczy społecznych bo mu sie nie podobało ze fabryki sa panstwowe i w celu zaprowadzenia krwawej dyktatury.

Zamach w Chile to był atak na demokracje w celu zaprowadzniea tyranii.

Rewolucja Francuska, poza terrorem porewolucyjnym, obaliła monarchie i przywileje stanowe (inna sprawa na jak długo)

Jest różnica?
k@cap
O ja pierdole...co za dwulicowosc...gdy Pinochet obronil kraj przed czerwona apokalipsa to sam fakt ze zginelos ilus tam ludzi(nie wazne ze wielu zostalo zamordowanych przez czerwone swinie) ma dyskredytowac przewrot,gdy morduja reublikanie(i to o wiele czesciej i krwawiej patrz Wandea)wszytsko jest wporzatku.Gdybyscie dzis mieli taka mozliwosc tez byscie mordowali...
prawdapunk
QUOTE
Pinochet obronil kraj przed czerwona apokalipsa to sam

ohhh tak obronił kraj przed czerwoną i czarno-czerwoną zarazą oojoj medal mu za to w IV RP (tak jak twoje lrp chce tego zrobić) laugh.gif
QUOTE
nie wazne ze wielu zostalo zamordowanych przez czerwone swinie

no kurwa kto został ?
http://pl.wikipedia.org/wiki/Salvador_Allende
QUOTE
i to o wiele czesciej i krwawiej patrz Wandea

patrz franco, hitler, mussolini, pinoczet, nazistowskie rządy wnorwegi, faszystowskie rządy i przewroty w państwach ameryki łacińskiej (salwador,nikaragua), filipiny, argentyna(peronizm), japonia okres 1939-45 o cholera to same czerwone mordy... no i pewne by się jeszcze trochę znazło
czerwono-czarny
apokalipsa? leczenie sugeruje. Pinochet przed niczym nie bronił tylko rezym wprowadził przy 3 tysiacach ofiar i kilkudzesieciu tysiacach torturowanych (zdaje sie ze 10 000) - podstaw do tego nie miał zadnych poza włąsna mania, ze broni chile przed komunizmem. Chile nie jeczało pod batem allende, nie było represji, wiezienia przypadkowych ludzi, morderstw - była tylko i wyłącznie trudna sytuacja finansowwo-gospodarcza, w duzej mierze wywoływana przez USA, chilijska prawice i tamatejksze elity.

A co do francji to juz powiedziałem - dla mnie to wielkie wydarezenie, bop po raz 1 lud obalił monarche i nie moznas było od tad bredzic o "boskiej władzy". A faktem jest ze było to krwawe, potem był terror i przewroty. Ale rewolucja miała inne podstawy, powody, uwarunkowania niz przewrót Pinocheta.

Daltego Rewolucja Francuska jest dal mnie ok, a Pinochet nie.

Prawda - zaraz ci napisza, ze nazizm to lewica bo to "narodowy socjalizm" biggrin.gif
k@cap
QUOTE(prawdapunk @ Apr 23 2005, 09:22 PM)
ohhh tak obronił kraj przed czerwoną i czarno-czerwoną zarazą oojoj medal mu za to w IV RP (tak jak twoje lrp chce tego zrobić) 
*


Widzisz prawda jak pomyslisz to nawet na fajne pomysly wpadasz.Moge poruszyc ten temat na zebraniu?

No i to jest taka dyskusja.Ciagle brniecie w swoim fanatyzmie.
Faktem,z ktorym zgadzaja sie nawet krytycy Pinocheta,jest ze obronil kraj przed komunistami.Chile byloby dzis druga Korea Pln.W wyniku przewrotu zginelo ok.1000 zolnierzy prawdopodobie tyle samo czerwonych skurwysynow.W zawierusze zginelo tez sporo nie winnych ludzi(Alende pokazal co potrafi juz wczesniej np.'pacyfikowal' gornikow,uzbrajal czerwone bojowki ktore dokonywaly zamachow...)
Rewolucja francuska zaczela sie od przypadkowych mordow i coraz bardziej w tym szalenstwie sie pograzala.Dlatego tez lud wybral Napoleona na 'cesarza republiki'.
A wy mi tu wyskakujecie z Hitlerem, ze niby prawicowy(w ktorym miejscu niby?)

No i jeszcze o waszej ukochanej rewolucji:

'Faktem bezspornym jest, że rewolucja z całą zajadłością niszczyła katolicyzm i była wymierzona w Kościół jako "siedlisko fanatyzmu, zabobonów i monarchii". Dlatego też osoby duchowne i przekonani katolicy świeccy byli głównymi podejrzanymi i skazywanymi na śmierć; mówi się wręcz o polowaniach na księży. Sławne i chwalebne powstanie wandejskich chłopów było oddolną reakcją na zabranie ludowi Boga i króla. Z tym większą nienawiścią zostało stłumione. Można powiedzieć, że było to pierwsze w historii zaplanowane ludobójstwo. Wszystkie środki eksterminacji, jakie rewolucjoniści wykorzystywali, mogłyby się równać z tymi stosowanymi w czasie II wojny światowej i późniejszymi (jak twierdzą znawcy problemu różni je jedynie korzystanie z osiągnięć technicznych przez totalitaryzmy XX wieku). Oprócz osławionego szafotu mamy łapanki, rozstrzeliwania, okaleczanie, nieludzkie więzienia, systematyczną czystkę, robienie z ludzkiej skóry butów i rękawiczek, a z ciał pomordowanych mydła i innych tłuszczów, użycie trujących gazów i zatruwanie źródeł wody i pożywienia. W celu zaoszczędzenia amunicji i przyspieszenia eksterminacji wymyślono noyady zwane chrztem republikańskim. Polegały one na tym, iż grupę ludzi zganiano na podziurawione statki, a kiedy znajdowały się na głębinie, wyjmowano zabezpieczenia i w ten sposób uwięzionych topiono. Iście szatańskim pomysłem były też tzw. małżeństwa republikańskie. Związywano razem, twarzą do siebie, nagiego chłopca i dziewczynę lub księdza i zakonnicę, a następnie wrzucano ich do rzeki, gdzie znajdowali śmierć. Na porządku dziennym były gwałty dziewcząt, kobiet i sióstr zakonnych oraz topienie niemowląt. Wszystko, co przypominało o starej religii i ustroju, było niszczone, m.in. gilotynowano posągi królów zdobiące fasady katedr'

'Rozpoczęło się polowanie na prawdziwych i domniemanych wrogów Rewolucji. W ciągu kilku lat gilotyna - sławna 'brzytwa narodowa' - ścięła siedemnaście tysięcy głów. 'Kontrrewolucjonistów' zsyłano do obozów koncentracyjnych w Gujanie, zwanych 'suchą gilotyną', w których umierało 70 deportowanych oraz do kazamatów na wyspie Ré, gdzie wskaźnik śmiertelności wśród więźniów dochodził do 50 . Wszędzie wybuchały krwawe pogromy - w jednej tylko 'masakrze wrześniowej' (1792) w Paryżu z rąk rewolucyjnego motłochu poniosło śmierć 1400 osób, w tym 220 księży oraz wielu chorych, starców i niedorozwiniętych dzieci, wywleczonych z kościelnych szpitali i przytułków'

I na koniec:

'W wojnie domowej, zapoczątkowanej powstaniem w departamencie Wandea, życie straciło ponad 400 tysięcy osób. Gdy doliczymy jeszcze ofiary Terroru, wojen rewolucyjnych i imperialnych, okaże się, że Rewolucja przyniosła śmierć dwóm milionom samych tylko Francuzów.'
prawdapunk
QUOTE
Faktem,z ktorym zgadzaja sie nawet krytycy Pinocheta,jest ze obronil kraj przed komunistami.Chile byloby dzis druga Korea Pln.W wyniku przewrotu zginelo ok.1000 zolnierzy prawdopodobie tyle samo czerwonych skurwysynow.W zawierusze zginelo tez sporo nie winnych ludzi(Alende pokazal co potrafi juz wczesniej np.'pacyfikowal' gornikow,uzbrajal czerwone bojowki ktore dokonywaly zamachow...)


co ? blink.gif
Allende wręcz przeciwnie - bał się uzbrajac bojówki, był przeciwko przemocy, do tego stponia, że nawet w chwili puczu nie wydał rozkazu stłumienia go przez wierne sobie odziały
A jedynie swoją "dyktaturę" (tego nie mozna tak nazwać, dlatego w cudzysłów to wziąłem) opierał na kruczkach w konstytucji.

QUOTE
A wy mi tu wyskakujecie z Hitlerem, ze niby prawicowy(w ktorym miejscu niby?)

Chyba nie mamy o czym z tobą gadać

A co de rewolucji francuskiej - nie chce mi się czytac twojego tekstu (i tak o niej mam już wyrobione zdanie)

okey z rąk "motłuchu" zginęło 17000 osób
Z rąk monarchii absolutnej z terroru, głodu, nędzy itd. powiedzmy, że 50 mln ludzi (od XVwieku do rewolcuji)
k@cap
QUOTE(prawdapunk @ Apr 24 2005, 07:27 PM)
co ?  blink.gif
Allende wręcz przeciwnie - bał się uzbrajac bojówki, był przeciwko przemocy, do tego stponia, że nawet w chwili puczu nie wydał rozkazu stłumienia go przez wierne sobie odziały
A jedynie swoją "dyktaturę" (tego nie mozna tak nazwać, dlatego w cudzysłów to wziąłem) opierał na kruczkach w konstytucji.
Chyba nie mamy o czym z tobą gadać

No chyba zeczywiscie...
te karabiny same w jakis cudowny sposob sie zmaterializowaly w magazynach bojowek.Zamachy bombowe to tez nic zdroznego(ale uwaga:tylko gdy stosuja je lewacy.W innym oprzypadku to odrazajaca zbrodnia,ludobojstwo itp.)

QUOTE(prawdapunk @ Apr 24 2005, 07:27 PM)
A co de rewolucji francuskiej - nie chce mi się czytac twojego tekstu (i tak o niej mam już wyrobione zdanie)

okey z rąk "motłuchu" zginęło 17000 osób
Z rąk monarchii absolutnej z terroru, głodu, nędzy itd. powiedzmy, że 50 mln ludzi (od XVwieku do rewolcuji)
*


Zdadz mi jak to policzyles?Chyba nie masz tylu palcow?Niech zgadne-zastosowales podobna metodologie jak przy obliczaniu milionow ofiar inkwizycjii?Tylko teraz to juz jest zupelny odjazd bo Francja w roku 1750 liczyla troche ponad 20 mln obywateli...
prawdapunk
QUOTE
No chyba zeczywiscie...
te karabiny same w jakis cudowny sposob sie zmaterializowaly w magazynach bojowek.Zamachy bombowe to tez nic zdroznego(ale uwaga:tylko gdy stosuja je lewacy.W innym oprzypadku to odrazajaca zbrodnia,ludobojstwo itp.)


przedstaw jakiś tekst na tą tezę blink.gif
bo jak narazie jesteś jak te kobiety z seksmisji...

QUOTE
Zdadz mi jak to policzyles?Chyba nie masz tylu palcow?Niech zgadne-zastosowales podobna metodologie jak przy obliczaniu milionow ofiar inkwizycjii?Tylko teraz to juz jest zupelny odjazd bo Francja w roku 1750 liczyla troche ponad 20 mln obywateli...


Nie trochę ponad tylko 26 mln tak dla woli ścisłości.
Ale od zjednoczenia Francji (pocz. 15 wieku) do rewolcuji, to chyba zmarło i umarło duzo ponad to - dolicz jeszcze do tego miliony niewolników, tubylców, chłopów, jeńców itd., itd.
to Ci trochę ponad to wyjdzie mellow.gif
k@cap
QUOTE(prawdapunk @ Apr 24 2005, 08:56 PM)
przedstaw jakiś tekst na tą tezę  blink.gif
bo jak narazie jesteś jak te kobiety z seksmisji...

'Na efekty nie trzeba było długo czekać. Dobrze funkcjonująca dotąd gospodarka kraju znalazła się w ruinie. Szalała inflacja i drożyzna. Strajki i demonstracje protestacyjne brutalnie pacyfikowały bojówki lewicy. Nad Chile zawisło widmo głodu.

Jednego towaru nie brakowało -broni. Z krajów komunistycznych sprowadzano ogromne ilości uzbrojenia. Nie było ono jednak przeznaczone dla chilijskich sił zbrojnych. W sowieckie i czechosłowackie działa, moździerze i broń strzelecką wyposażono lewicowe bojówki i milicje. Kraj zaludnili osobliwi "turyści"-doradcy wojskowi i służb bezpieczeństwa ZSRR, NRD, Czechosłowacji, Korei Północnej, Kubańczycy, blisko 15 tys. rewolucjonistów z krajów Ameryki Łacińskiej. Amnestionowanych komunistycznych terrorystów, winnych napadów i morderstw, włączono w skład ochrony osobistej prezydenta Allende

Lewica oficjalnie zapowiadała, że "Chile stanie się drugim Wietnamem". Mnożyły się zamachy i starcia uliczne. Komunistyczni stratedzy opracowali Plan "Z"-zbrojnego przewrotu. "Siły ludowe"miały przejąć władzę i dokonać egzekucji tysięcy "wrogów ludu"-głównie aktywistów partii prawicowych oraz oficerów armii i policji.

Spisek udaremniło wystąpienie wojska. 11 września 1973 r. wysłane przez generała Pinocheta oddziały rozbroiły lewicowe bojówki i milicje. Zbrojny opór złamano siłą, aresztowano tysiące podżegaczy. Żołnierze zdobyli szturmem prezydencki pałac La Moneda. Znaleźli w nim zwłoki Allende -nieszczęśnik sam zastrzelił się z pistoletu maszynowego, na którym wygrawerowany był napis: "Przyjacielowi i towarzyszowi broni, Salvadorowi, komendant Fidel Castro".

Udało się uniknąć większych walk. W zdobytych magazynach ugrupowań lewicowych znaleziono 30 tys. karabinów (armia chilijska miała ich tylko 27 tys.). Izolowane grupy komunistów prowadziły nadal aktywną działalność terrorystyczną. Niestety, wojsko i policja czasem odpowiadały tą samą monetą, stosując tortury i doraźne egzekucje. Po obu stronach były ofiary, tragedie i ból'

QUOTE(prawdapunk @ Apr 24 2005, 08:56 PM)
Nie trochę ponad tylko 26 mln tak dla woli ścisłości.
Ale od zjednoczenia Francji (pocz. 15 wieku) do rewolcuji, to chyba zmarło i umarło duzo ponad to - dolicz jeszcze do tego miliony niewolników, tubylców, chłopów, jeńców itd., itd.
to Ci trochę ponad to wyjdzie  mellow.gif
*



Wg tablic historycznych Witolda Mizerskiego we Francji 1750r zamieszkiwalo 21.5 mln.Nie umiem raczej tego jakos zweryfikowac.
No wiec tak liczac to,zakladajac ze pokolenie zmienialo sie co 20 lat,od roku 1500 zmarlo/zginelo jakies 450mln. ludzi.Tylko co z tego?PRL mial wiec ok 70 mln ofiar?

prawdapunk
kolejny post typu "to republikanie podpalili guernice" biggrin.gif
lepiej zapisz się na lekcję historii, lub popieraj swoje chore tezy jakimis faktami, gdyż jak narazie jest to wysanna z palca teza laugh.gif raczej bajeczka dla chorych prawiczków (bez skojarzeń)
A tak swoja droga to pinoczetowi w chile nie stawia się pomników tylko allende:
http://upload.wikimedia.org/wikipedia/en/b...ende_statue.jpg
Kto Ci wprał tak Mózg ?

A co do tego 50 milionów, to było tylko moje strzelanie/gdybanie chociaż nie wykluczam takiej liczby ofiar(tak jak mówie wliczając w to niewolników i tubylców), ale nie wazne czy to 5 czy 50, tylko zginęli oni przez reżim władzy abolutnej.
k@cap
QUOTE(prawdapunk @ Apr 24 2005, 11:38 PM)
popieraj swoje chore tezy jakimis faktami, gdyż jak narazie jest to wysanna z palca teza 

A potem:
QUOTE(prawdapunk @ Apr 24 2005, 11:38 PM)
A co do tego 50 milionów, to było tylko moje strzelanie/gdybanie
*


biggrin.gif
Ktos tu ma chyba wyprany mozg,ale to nie jestem ja.I uwierz,jako student prawa ciagle mam lekcje historii.
A tu jeszcze jeden tekst:
'Duży wpływ na zaostrzenie sytuacji w Chile mieli także Kubańczycy. Eduardo Frei pisał w 1973 r. w liście do włoskiej chadecji: "Ambasada Kuby została przekształcona w faktyczne ministerstwo z większym personelem niż nasze MSZ. (...) Ludzie znani na tym kontynencie jako aktywiści guerilli znajdowali zatrudnienie w administracji publicznej, a wielu z nich poświęcało swój czas paramilitarnemu treningowi i zakładaniu szkół partyzanckich".'
Cisza
Może by tak jakięś źródła skąd ci się wzięło te 30 tys. karabinów w rękach chilijskich rewolucjonistów.

Nie słyszałem o tym nawet z reżimowych źródeł, które skrzętnie wykorzystałyby chyba takie rewelacje.

Poza tym gdzie tu logika?

Mając 30 tys. sztuk broni, w tym broń ciężką i to dosyć nowoczesną, jak mniemam, siły rządowe mogłyby miesiącami bronić się przed buntownikami.

To że atak wojska nastąpił jako pierwszy nie ma tu znaczenia. Skoro władze miały tyle broni, to z pewnością nie w kilku magazynach, a rozsiane po całym kraju.

Skoro w Chile było tylu instruktorów z Kuby i bojówkarzy szkolonych do walki partyzanckiej, to co się z nimi stało? Niemożliwe aby niemal wszyscy zginęli lub dostali się do niewoli w ciągu kilku godzin.

Tymczasem walkę kontynuowało ledwie kilka zorganizowanych grup partyzanckich.
Pałacu Moncada broniła natomiast garstka gwardzistów, uzbrojonych jedynie w kilkanaście karabinów i pistolety. Odpierali ataki jedynie dzięki temu że byli o wiele lepiej wyszkoleni od wojskowych (co w przypadku doborowej gwardii prezydenckiej nie jest niczym nadzwyczajnym) Gdzie te moździerze, broń przeciwpancerna?

Twoja opowieść K@cap nie trzyma się kupy nawet z czysto militarnego punktu widzenia.
prawdapunk
QUOTE
Pucz rozpoczął się w nocy z 10 na 11 września, 1973 r, od zbombardowania pałacu prezydenckiego przez eskadrę myśliwców Hawker Hunter, należącą do Sił Powietrznych Chile. Następnie, nad samym ranem 11 września do zniszczonego pałacu wkroczyły oddziały Armii Lądowej, nie natrafiając na żaden silniejszy opór. W trakcie zajmowania pałacu zginął Salvador Allende. Oficjalna wersja sposobu jego śmierci głosi, że popełnił on samobójstwo strzelając do siebie z karabinu automatycznego AK, podarowanego mu przez Fidela Castro. Wersję tę potwierdziła autopsja zwłok Allende przez lekarza Patricio Guijón oraz wiele lat poźniej niezależnie przez innego lekarza José Quiroga. Mimo to, wciąż wiele osób sądzi, że Allende został zastrzelony przez oddziały Armii Lądowej lub że zginął w czasie bombardowania.

Puczyści po zajęciu pałacu i śmierci Allende nie natrafili na żaden poważniejszy opór wojskowy w kraju ze strony jego zwolenników, co wskazuje, że rzekomo uzbrojone po zęby oddziały partyzantów Allende nie stanowiły żadnej realnej siły militarnej. Prawdopodobnie uzbrojone siły zwolenników Allende liczyły nie więcej niż 1000 osób i były bardzo słabo uzbrojone i wyszkolone.

Początkowo, puczyści mieli zamiar rządzić krajem kolegialnie, na zasadzie rotacji. Dowódcami całej operacji byli - poza Pinochetem, który kontrolował Armię Lądową: Gustavo Leigh Guzmán - dowódca Sił Powietrznych, José Toribio Merino Castro - głównodowodzący Marynarki Wojennej oraz César Mendoza Durán z Narodowej Policji (Carabineros de Chile). Wszyscy oni zdecydowali jednak po kilku miesiącach, w trakcie których na czele stał Pinochet, że idea rządów rotacyjnych nie jest praktyczna i ostatecznie oddali Pinochetowi całą władzę.

Najważniejszym zadaniem Pinocheta na początku rządów była pacyfikacja opozycji. 13 września, 1973 r, junta rozwiązała jednym dekretem cały parlament. Stadion Narodowy w Santiago został przerobiony na tymczasowy obóz internowania pod gołym niebem, do którego zostało skierowanych łącznie ponad 130 000 osób, w czasie trzech lat jego istnienia, z czego ponad 2 000 zostało zamordowanych, zaś ponad 1 000 osób zniknęło bez wieści. Liczbę torturowanych i więzionych bez sądu, w czasie istnienia obozu i już po jego likwidacji, szacuje się współcześnie na nie mniej niż 27 000. Dekret z 13 września zdelegalizował też wszystkie partie, które tworzyły Unitado Popular - koalicję sił popierających Allende.

http://pl.wikipedia.org/wiki/Pucz_w_Chile_1973

This is a "lo-fi" version of our main content. To view the full version with more information, formatting and images, please click here.
Invision Power Board © 2001-2005 Invision Power Services, Inc.